Postanowienia noworoczne szyte na miarę…
Badania pokazują, że tylko 8% osób przystępujących do realizacji postanowień noworocznych jest w stanie owe postanowienia wcielić w życie. Czy zatem opłaca się podejmować tego typu wyzwania?
Tu zdania są podzielone. Jedni uważają, że tak i że ta symboliczna data ułatwia zamykanie pewnego etapu i rozpoczynanie nowego. Zwolennicy tego podejścia ostrzegają tylko, żeby nie próbować wdrażać w życie zbyt wielu postanowień na raz, bo nastąpi poznawcze przeładowanie, takie trochę przegrzanie systemu i można zostać z niczym. Są też tacy, którzy twierdzą, że zima, to nie jest dobry czas na zmiany. Mniej w nas energii, zapału do działania, a w nawiązaniu do najbardziej popularnych noworocznych postanowień, ciało wcale nie chce się ruszać i potrzeba mu raczej ciepłego kocyka, niż żmudnych ćwiczeń oraz ciepłej, rozgrzewającej strawy zamiast wszelkiego rodzaju diet. I pewnie oba stanowiska zawierają w sobie jakąś prawdę.
Ponieważ jednak robienie noworocznych postanowień jest głęboko wpisane w naszą kulturę i dzieje się niejako automatycznie, może zamiast się zastanawiać, jak tu się skutecznie zmobilizować do działania, warto przyjrzeć się samym postanowieniom i sprawdzić, czy do nas pasują. Czy wynikają z naszych potrzeb, czy może są nam w jakiś sposób narzucone? Co się stanie, jeśli nie uda nam się ich zrealizować, ale również jakie konsekwencje przyniesie ich realizacja? Wreszcie warto się zastanowić, dlaczego wcześniej się nie udało i co nas tak skutecznie powstrzymywało przed sukcesem?
Z doświadczenia wiem, że nasz wewnętrzny autosabotażysta ma swoje powody, żeby sabotować różne przedsięwzięcia i że warto go posłuchać, dowiedzieć się, o co mu chodzi. Jeśli zatem chciałabyś/chciałbyś się przyjrzeć swoim noworocznym postanowieniom i lepiej je do siebie dopasować, zapraszam do Strefy zasilania. Rzeczy niemożliwe robimy od ręki, na cuda trzeba chwilę poczekać 😊( I to nie jest historia o braku skromności, tylko o wierze w możliwości człowieka) 😊
Beata Wus
Brak komentarzy